30 marca 2015

Prolog

W małym, nadmorskim miasteczku w regionie Sinnoh, właśnie dobiegł końca dzień pełen intensywnych przygotowań. W pracę nad wydarzeniem, które miało odbyć się następnego poranka, zaangażowanych było wiele osób. Starsi oglądali je dziesiątki razy, a młodsi czekali na swój pierwszy raz całe dotychczasowe życie, lecz bez względu na wiek, wszystkim udzielało się podniecenie i lekkie zdenerwowanie, które nie pozwalało na spokojny sen. O owym wydarzeniu, informowały od jakiegoś czasu nagłówki pierwszych stron lokalnej prasy, dlatego nawet ci, którzy na co dzień nie interesowali się tą tematyką, doskonale wiedzieli, że: „PIERWSZA W TYM ROKU GRUPA MŁODYCH TRENERÓW, PO OTRZYMANIU POKEMONA-STARTERA, WYRUSZY W DALEKĄ PODRÓŻ!”.
Dotyczyło to również pewnej dziewczyny, która leżąc w swoim łóżku, niemal w całkowitej ciemności, też nie mogła zmrużyć oka. Jej powód był jednak z goła inny, niż nerwy spowodowane myślą o wrażeniach jakie ją czekały. Coraz częściej nachodziło ją poczucie, że następnego dnia jednak nie opuści domu.
Powodem tego była kłótnia, jaka wywiązała się przy dzisiejszym śniadaniu między nią, jej ojcem, a jej najlepszym przyjacielem, który po tamtym incydencie zniknął i nie wrócił do domu, aż do teraz. Nie miał on najmniejszej ochoty na podróżowanie, a ona nie chciała pójść bez niego, co wywołało stanowczy sprzeciw jej ojca.
Teraz dziewczyna martwiła się o przyjaciela i postanowiła nie zasnąć dopóki ten, nie powróci cały i zdrowy. Miała wielką nadzieję, że zmienił zdanie co do wyprawy, a jeśli nie, to że uda jej się go przekonać.

***

Po pewnym czasie drzwi do jej pokoju uchyliły się nieznacznie i ciemny podłużny kształt wsunął się do pomieszczenia. Jego chód był całkowicie bezszelestny i gdyby nie ciche skrzypienie zawiasów, czy odgłos moszczonego posłania nie byłoby wiadomo, że ktoś wszedł do środka. Dziewczyna popatrzyła w stronę gdzie położył się przybysz, jednak zdołała dostrzec jedynie parę wielkich, rubinowych ślepi, odbijającą światło księżyca wpadające przez niezasłonięte okno.
-Gdzie się podziewałeś tyle czasu? Nie mogliśmy cię znaleźć. Martwiłam się.- szepnęła i gestem dłoni zaprosiła przyjaciela, by położył się koło niej. Po dłuższej chwili poczuła jak coś dużego wskakuje na łóżko i z wprawą wchodzi pod kołdrę. Dziewczyna uśmiechnęła się i odetchnęła z ulgą, na szczęście nic mu się nie stało.
Właściciel rubinowych oczu, po spędzeniu kilku minut pod pościelą, wysunął głowę na zewnątrz, by trochę odetchnąć. Widać było, że nie chowa urazy za poranne niesnaski, co paradoksalnie skłoniło jego towarzyszkę do kontynuowania rozmowy na temat, który ich poróżnił.
-Dobrze wiesz, że nie zależy mi tak bardzo na tej podróży i bez ciebie nigdzie nie pójdę, dlatego jeżeli definitywnie nie chcesz iść, to zostaniemy w domu…- zaczęła, jednak nie spostrzegła po minie przyjaciela żadnej reakcji. -Tylko mojemu tacie tak bardzo na tym zależy… Chciałabym zrobić to dla niego.- oznajmiła, co spotkało się z wywracaniem oczami i krótkim parsknięciem.
-Tak, tak nie przepadasz za nim, bo wiele od ciebie wymaga. Ale pomyśl o tym z innej strony. To tylko oznacza, że uważa, iż stać cię na więcej niż innych.- stwierdziła z uśmiechem, lecz po raz kolejny twarz przyjaciela pozostawała niewzruszona. Dziewczyna westchnęła i przewróciła się na plecy. Czasami rozumieli się bez słów, a czasami miała ogromne problemy z odgadnięciem jego myśli.
-Tak bardzo bym chciała, żebyś umiał mówić.- powiedziała ze smutkiem, na co rubino-oki wygramolił się spod kołdry i usadowił swoje spore cielsko na przyjaciółce. Zawsze wskakiwał na nią, gdy chciał dać do zrozumienia, że omawiana kwestia mu odpowiada, lub gdy o coś prosił (głównie o jedzenie). W tym wypadku znaczyło to mniej więcej tyle co: „Skończ już gadać o głupotach, pójdę z tobą.”
-Wiedziałam, że się zgodzisz.- dziewczyna szepnęła niezwykle uradowana, po czym zaczęła drapać przyjaciela za uszami.
-„A jaki ja niby mam wybór?”- pomyślał delektując się pieszczotą. Zostać w domu z facetem, który wiecznie prawi mu morały, nie daje w spokoju spać, a głaszcze jedynie kiedy ma wyjątkowo dobry humor? Co zdarzało się dość rzadko, bo nastrój psuł mu się za każdym razem, gdy tylko obiekt na, który narzekał, znajdował się w pobliżu. Zostać w domu z przyjaciółką i z jej ojcem, który będzie zły i na niego i na nią? Co w gruncie rzeczy było jeszcze gorszą opcją, bo odbijało się na obojgu z nich. Albo może opuścić miasto i podjąć się wysiłku przebycia wielu kilometrów na piechotę, jednak wolny od nadmiernej krytyki? Każda z możliwości nie była idealna, ale w ostatniej znajdował się chociaż jeden element pozytywny, który definitywnie przeważył szalę. Czego się nie robi dla przyjaciół? Miał nadzieję, że w ramach rekompensaty na każdym postoju będzie regularnie głaskany i to w podwójnej dawce!
Dziewczyna cmoknęła przyjaciela na dobranoc i jak to miała w zwyczaju przykryła się kołdrą aż po samą szyję. Ten wiedział, że gdy jego towarzyszka ostatecznie zamknie oczy, do rana nie będzie z nią kontaktu. Nie zastanawiając się dłużej, wstał i wrócił na swoje wymoszczone uprzednio posłanie. Zimą pewnie usadowiłby się w nogach przyjaciółki, które świetnie sprawdzały się jako termofor, lecz ostatnio noce zaczęły się robić wyjątkowo ciepłe.
Gdy już miał zwinąć się w kłębek i zasnąć, kątem oka dostrzegł nieznaczny ruch w okolicy okna. Zdawało mu się, że jakiś cień przemknął po niebie, przecinając tarczę księżyca. Usiadł wyprostowany i czujnie nasłuchiwał, a nóż źródło ruchu da o sobie znać również poprzez dźwięk. Zastanawiał się co to mogło być. Czyżby jakiś ptak przeleciał koło domu? Jego uszy zamieniły się w dwa super-czułe radary, które mimo iż skupiał się kilka ładnych minut (co kosztowało go nie mało wysiłku), nic nie namierzyły. Zrezygnowany ułożył się wygodnie i postanowił wypocząć, na tyle, na ile to możliwe. Coś jednak wyraźnie nie dawało mu spokoju.

***

Po dłuższej chwili wiedziony niemiłym przeczuciem, otworzył nieznacznie jedno z swoich ślepi. Ze zdumieniem stwierdził, że trzy niewielkie i nieznane mu postacie lewitują za oknem, wyraźnie przyglądając się jego przyjaciółce. Nie widział ich dokładnie, bo blask księżyca oświetlał je od tyłu. Dostrzegł tylko jednakowe sylwetki z dwoma długimi i cienkimi ogonami zakończonymi, czymś w kształcie trzech złączonych liści hortensji oraz lśniące na czerwono klejnoty umiejscowione na ich czołach. Sam miał podobny, choć te widoczne za oknem miały owalny kształt, a jego był idealnie okrągły. Dało się je rozróżnić jedynie po kształcie sporych głów – każda była zupełnie inna.
Rubino-oki chcąc lepiej się przyjrzeć podniósł łeb z posłania, co oczywiście nie zostało niezauważone. W jednej sekundzie, drobne istotny alarmująco wymieniły się spojrzeniami i jakby poparzone, odkleiły się od szyby. Dwie z nich odleciały natychmiast, a trzecia przez chwilę mierzyła jeszcze wzrokiem, wyraźnie zaniepokojonego mieszkańca domu, który łypał nieufnie oczami w jej stronę. Bardziej rozbawiona, niż przerażona miną Rubino-okiego, puściła mu oczko, a następnie zwinnie poszła w ślad reszty.
-„Kto to był do diaska?”- mruknął towarzysz dziewczyny, niezbyt uradowany myślą, że niezidentyfikowane, tajemnicze trio, zainteresowało się nagle jego przyjaciółką. A może obserwowały ich nie raz, tylko do tej pory tego nie zauważył? Niedobrze, w końcu jest od tego, by się nią opiekować. Niewątpliwie stworzenia wyglądały na jakieś pokemony, w dodatku ciekawskie i płochliwe, a od takich trzeba się trzymać z daleka, bo robią najwięcej zamieszania. A przynajmniej dwoje z nich, bo ten trzeci wstydem nie grzeszył, żeby nie powiedzieć, że był beszczelny!
Na wszelki wypadek, gdyby miały jeszcze wrócić, Rubino-oki objął wartę na parapecie, bacznie obserwując niebo. Choć zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać, postanowił czuwać jak najdłużej. Chciał w ten sposób zagłuszyć nieco urażoną ambicję i mieć pewność, że tej nocy już nic ponownie, nie zasłoni mu tarczy księżyca.


13 komentarzy:

  1. Cześć!

    Wygenerowałem sobie specjalnie czas na twojego bloga!

    Masz świetny styl pisania, to muszę przyznać. Jest idealny jak dla mnie taki płynny. Ja niestety nie mam takiego talentu i mój styl leży i kwiczy, dlatego trenuję pisanie i męczę bloga.

    Przejdźmy do twojego opowiadania. Bardzo mnie ciekawi co to za przyjaciel. Nie wiem czemu stawiam na Vulpixa, ewentualnie na Eevee bo tego lubi każda dziewczyna XD. Zobaczę w następnym rozdziale. Główna bohaterka popełnia błąd, jeśli wyrusza z powodu ojca, bo robienie coś dla zaspokojenia czyiś ambicji źle się kończy. Aczkolwiek może odnajdzie coś ciekawego. Znam te trzy stworki, chociaż nie znam ich nazwy. Czyżby twoja bohaterka była wybrana.

    Ciekawy opis pokemona, przez chwilę miałem kosmate myśli przy akcji z kołdrą :D. Pozdrawiam i obiecuję nadrobić jak najszybciej rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kyle, Kyle... zostaw na chwilę te swoje kosmate myśli i posłuchaj: NIE każda dziewczyna lubi Eevee. No dobra, ja go lubię, ale nie bardziej niż inne Pokemony z Kanto, więc to się nie liczy. W każdym razie jestem pewna, że to ani Eevee, ani Vulpix. Rubinowe ślepia? Okrągły kryształ? Na początku obstawiałam, że to Sableye, ale teraz skłaniam się bardziej w stronę Golducka. Tylko co tam robią Strażnicy Jezior? Pewnie kiedyś się dowiemy :) Jedna ciekawa sytuacja: zazwyczaj spotykałam się z tym, że rodzice nie chcą wypuścić pociech w podróż. Pierwszy raz spotykam się z opowiadaniem, w którym jest odwrotnie.

      W ogóle jak to się stało, że nie wiem jeszcze o tym blogu? Całe szczęście, że przylazłam tu za Kyle'm ;) Strasznie podoba mi się obrazek w nagłówku. Nie mogę nie dodać do linków!
      Pozdrawiam,
      Nathaly z kantoadventurepokemon.blog.onet.pl

      Usuń
    2. Ale ja też bardzo lubię Eevee i jeśli wytrwam w pisaniu, to ten pokemon również jest w planach, choć nie dla głównej bohaterki. Nie może być zbyt stereotypowo ;)

      Usuń
    3. Nie no, nie mogę. Aż się z siebie śmieję. Jak mogłam nie wpaść na to, jaki Pokemon jest towarzyszem dziewczyny? Przecież sama jeszcze napisałam, że fajny obrazek w nagłówku :D

      Usuń
    4. Od razu robicie ze mnie "eeveesistę" XD. Ale spojrzałem Vulpix ma czarno brązowe oczka, dawno go nie widziałem. A to z Eevee wzięło się u mnie stąd, że często czytając opowiadanie dziewczyny, pojawia się Eevee(Nie twoje Nathaly), dlatego jeszcze bardziej jestem ciekaw tego opowiadania, bo jest to kolejne oryginalne(po waszych komentarzach liczę, że też zrozumiałem który to pokemon, nie zwróciłem uwagę na rubin)

      Usuń
    5. Oj tam zaraz eeveesistę ;P No dobra, masz sporo racji. Potrafię nawet zrozumieć skąd to zamiłowanie trzech czwartych populacji do Eeveego. Małe to to, puszyste i może ewoluować w co tylko chce. Nie przeczę, że niektóre z eeveelucji to jedne z najlepszych Poków swoich generacji (oprócz Kanto - dla mnie wszystkie z tej generacji są wyjątkowe i oryginalne). A i ludzie ewolucyjnie ukochali puchate maleństwa z dużą głową i wielkimi oczami.
      A tak swoją drogą, Pokemona o którym wszyscy rozmawiamy bez wymieniania jego nazwy też uwielbiam. Ciekawe, czy dziewczyna z opowiadania też otrzyma zaszczytne przezwisko "Mleko". To by się nawet zgadzało, w końcu każde neko lubi mleko ;)

      Usuń
    6. Moi mili Państwo, rozdział gotowy! Dziękuję Wam, byliście świetną inspiracją!

      Usuń
  2. Nie ma jeszcze pierwszego rozdziału? Bo nie wyświetla się ten z linków w menu obok. A dodałem cię do linków i dziękuję za dodanie. Życzę weny! ;) I czekam na rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dodanie do linków :) Męczę się z pierwszym rozdziałem od dawna, ale praktycznie jest na ukończeniu. Twoje opowiadanie przywróciło mi wenę! Zazdroszczę tempa pisania :)

      Usuń
  3. Witam serdecznie ;)
    Trafiłem tu poprzez blog Kyle'a i po tym prologu znalazłem więcej niż chciałem, taki styl pisania to coś wspaniałego XD. Ciekawe czy ja kiedykolwiek nauczę się pisać w podobny sposób ... :(. Co do opowiadania to na początku myślałem, że chodzi o jakiegoś chłopaka, ale szybko "oprzytomniałem" nawet teraz nie wiem w 100% co to za pokemon, ale pewnie jak przeczytam pierwszy rozdział to się dowiem XD. Jeżeli nie masz co czytać to podrzucę Ci link do mojego opowiadania, a nawet jeśli masz to i tak to zrobię XD jak ja to zawsze powtarzam "Trzeba się polecić" zdecydowanie. Proszę http://michcioxblog.blogspot.com/ XD.

    OdpowiedzUsuń
  4. O Matko Święta, chciałam po prostu przeczytać i skomentowac prolog, a skończyło się na tym, że spędziłam trochę czasu nad wytykaniem Ci błędów. A oto one:
    "z goła" - zgoła
    "między nią, jej ojcem, a jej najlepszym przyjacielem" - niepotrzebny przecinek przed "a"
    "postanowiła nie zasnąć dopóki ten, nie powróci cały i zdrowy" - przecinek przed "dopóki", za to niepotrzebny przecinek po "ten"
    "rubino-oki" - rubinooki
    "gdy tylko obiekt na, który narzekał" - przecinke powinien być przed "na", nie po
    "Każda z możliwości nie była idealna" - ja zamiast "każda" użyłabym słowa "żadna", zważywszy na to, że w języku polskim występuje podwójne przeczenie
    "a nóż" - akurat w tym wypadku nie chodzi o sztuciec, więc piszemy "nuż", jako określenie wyrażenia mającego wyrazić nadzieję na wydarzenie się czegoś
    "super-czułe" - bez kreseczki
    "jedno z swoich ślepi" - "ze", nie "z"
    "cienkimi ogonami zakończonymi, czymś" - przecinek jest zbędny
    Po raz kolejny "rubinooki", nie "rubino-oki" ;)
    "W jednej sekundzie, drobne istotny" - bez przecinka; "istoty"
    Potem jeszcze zauważyłam, że znowu napisałaś "Rubino-oki", tym razem dodatkowo wielką literą, a przymiotniki zapisujemy małą literą.
    "jeszcze wzrokiem, wyraźnie zaniepokojonego" - zbędny przecinek
    "-„Kto to był do diaska?”" - nie wydaje mi się, że ta wypowiedź powinna być w cudzysłowie
    "tajemnicze trio, zainteresowało się" - kolejny przecinek niepotrzebny
    "nie raz" - wydaje mi się, że w tym wypadku powinno byc "nieraz"
    "beszczelny" - bezczelny
    I kolejny "Rubino-oki" wielką literą :P
    "nic ponownie, nie zasłoni mu tarczy księżyca" - przecinek do kosza; dodatkowo "nasz" Księżyc piszemy wielką literą ;)
    Dodatkowo, ale to już razi tylko mój zmysł estetyczny, sądzę, że jak zaczynasz wypowiedź i piszesz myślnik, to powinnaś zrobić spację, dopiero potem pisac słowa, bo tak to brzydko wygląda taki przyklejony do litery myślnik. Tak przynajmniej jest w książkach i wygląda znacznie lepiej.
    A teraz odnośnie fabuły. Miałam to szczęście czytać Twoje poprzednie opowiadanie na blog.onet.pl i bardzo mi się ono podobało, choć widniały tam tylko trzy rozdziały (no i genialny yaoi one-shot<3). Cieszę się, że po latach wróciłaś do prowadzenia bloga i mam nadzieję, że szybko się nie zmęczę długimi notkami, jakie zwykłaś pisać i będę wytrwale śledziła losy Grace i Persiana. Coś czuję, że wkrótce to pragnienie dziewczyny, by jej kocur mógł mówić, wkrótce się spełni, a legendarne trio z jezior Sinnoh będzie maczało w tym palce... albo swoje hortensjowe ogony :D Tylko dlaczego wszystkie naraz zebrały się pod domem Grace? Rozumiem, że główna bohaterka, to musi być w jakiś sposób wyjątkowa, ale żeby chciało im się z trzech końców regionu zaiwaniać taki kawał do... zaraz, w jakim miasteczku nadmorskim mieszka Grace? Zapewne chodzi o Sandgem Town, bo i do profesora Rowana po Pokemona blisko... Tak czy siak, Wy, trio, lepiej pilnujcie swoich jezior, jeśli nie chcecie, by wydarzyło się to, co w grach Diamond/Pearl/Platinum. A który to z Was jest taki "bezczelny"? Zakładam, że to Ty, Mesprit, łobuzie. Nie wiem, czemu, chyba nie ufam Twojej różowej głowie...
    Twoje notki, jak już wspomniałam, są strasznie przydługie jak na mnie (sama piszę notki długości listy zakupów), dodatkowo uwzięłam się na wytykanie błędów, więc trochę się zmęczyłam. Później przeczytam dwa rozdziały. Ddoałam Cię do linków na swoim blogu [ pokepodroz.blogspot.com ] i życzę powodzenia w pisaniu :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. 33 yr old Speech Pathologist Malissa Brosh, hailing from Swan Lake enjoys watching movies like Sukiyaki Western Django and Kitesurfing. Took a trip to Longobards in Italy. Places of the Power (- A.D.) and drives a Impala. Dalej

    OdpowiedzUsuń